środa, 22 stycznia 2014

Błękitno Oki


Rozdział III
Isabel siedziała zapatrzona w ciemnym przedziale, gdy próbowała wyobrazić sobie Zack’a przed oczyma pojawiał jej się obraz pięknego, czerwonego i tajemniczego spojrzenia, a w uszach rozbrzmiewały jej słowa: ,,To mija się z twoim celem”. Dziewczyna była przerażona swoimi przeżyciami, chłopak, który na nią naskoczył, a teraz Zack. Wyciągnęła telefon. Miała w nim 10 połączeń nieodebranych od mamy i aż 25 od taty.
~Teraz się o mnie martwią, a ciekawe gdzie byli wcześniej.~ Dziewczyna schowała swój telefon do plecaka i rozciągnęła ręce oraz nogi. Ziewnęła sobie, gdy nagle, ktoś otworzył drzwi od jej przedziału.
-Przepraszam- powiedział delikatny głos, Isabel nie była w stanie odróżnić, czy to chłopak czy też dziewczyna.
-Tak ?-spytała zaskoczona.
-Mogę się tu schować? Podpadłem moim kolegom i teraz szukają mnie-spojrzał na Isabel, dziewczyna była już teraz pewna, że to chłopak.
-Ok- kiwnęła głową i szybko odwróciła ją do okna by nie patrzeć na twarz nieznajomego.
 Ukradkiem dziewczyna zauważyła, że chłopak ma na wskazującym palcu jej pierścień, który jej zginął. Nigdy nie zastanawiała się skąd go ma, był po prostu jej i tylko jej, nigdy go nie ściągała, dlatego gdy błękitno Oki zabrał pierścionek, dziewczynie zrobiło się wtedy żal, ale pogodziła się z tym, na chwilę. Gdy zobaczyła ozdobę na palcu chłopaka, zapragnęła go odzyskać. Wyczuła jego wzrok na sobie, dlatego postanowiła się nie ruszać. Bacznie ją obserwował, każdy jej oddech, bicie serca było kontrolowane przez niego, czuła to. Minęło może dopiero 5 minut, ale dla Isabel to była wieczność, najwidoczniej chłopak nie zamierzał przestawać się gapić. Dziewczynę dopadły najczarniejsze myśli.
~Może to jakiś zboczeniec, szukający takich kozłów ofiarnych jak ja? Tylko, po co komu taka dziewczyna do niczego nienadająca się, ściągana przez jakiegoś świra, to bez sensowne~
Chłopak nie przestawał, bezczelnie mierzył ją od góry do dołu, Isabel chciała już krzyczeć, gdy nagle odwrócił swoją głowę. Zapadła cisza, ale tylko na moment.
-Dokąd jedziesz?- zapytał z delikatnością w głosie, już nie spoglądał na nią, co dodało jej trochę odwagi.
-Nie wiem- odpowiedziała obojętnie, nie dbając o to, co pomyśli sobie chłopak.
-Rozumiem, też nie wiem- uśmiechnął się i delikatnie przysunął bliżej ku dziewczynie. Isabel natomiast zbliżyła się do okna.-Michael(czyt. Miczel) -podał jej rękę, ona niechętnie odwzajemniła uścisk.
-Isabel-spojrzała w jego błękitne oczy, wyglądały tak jakby miały w sobie zawartość wszystkich wód na świecie. Chłopak trzymał jej dłoń dłużej niż powinien, albo Isabel dostawała do głowy. Nie wytrzymała i szybko wyrwała z uścisku swoją rękę. Nie mogła przecierpieć swojego pierścienia, jednak bała się odezwać o niego.
-Przepraszam-wyjąkał.- Zawsze mi się to zdarza- uśmiechnął się przepraszająco.
-Spoko-Isabel machnęła ręką.-Twoim kolegom chyba przeszło, już możesz chyba iść- uśmiechnęła się.
-Nie znasz ich, teraz pewnie czekają aż tam wrócę ,a gdy już wrócę… -przerwał i spojrzał na dziewczynę, tym razem ich oczy się spotkały, chłopak jednak się nie przestraszył.-Nie chcesz wiedzieć, co będzie potem-znowu się przysunął bliżej niej.
Isabel siedziała wciśnięta w fotel, oddychała spokojnie i miarowo, by nie zdradzić swojego zdenerwowania. Uśmiechała się, że niby wszystko jest w porządku, ale tak nie było.
-Nie denerwuj się, nie chce ci zrobić krzywdy, spokojnie-zmusił się do uśmiechu.-Jestem nie groźny , naprawdę .
Isabel spojrzała na niego, tym razem patrzył się w puste siedzenie naprzeciwko.
-Skąd masz ten pierścień?-spokojnie, bez nerwów zapytała. Michael uśmiechnął się, nic nie odpowiedział. Znów nastała cisza.
Minęła chwila, gdy chłopak znowu się przysunął, był tak, blisko, że dziewczyna czuła jego ciepło. Przez jej ciało przeszły dreszcze, bała się, a on jak na przekór wszystkiemu uśmiechał się.
-Głuchy jesteś?!- zapytała niemal krzycząc.
-Nie, nie jestem- odpowiedział z kpiną w głosie.

Przysunął się tak, blisko, że dziewczyna czuła jego ciało, zapach perfum. Słyszała nierówny oddech. Przez chwilę pomyślała, że może nawet nie jest taki zły, lecz gdy dotknął jej dłoni, zmieniła zdanie. Już chciała wyrwać swoją rękę z jego uścisku, ale coś ją powstrzymało. Zamknęła oczy, cały czas ją trzymał i był blisko niej. Czuła coś niezwykłego, uczucie, którego nie da się opisać. Zaraz potem usnęła.

1 komentarz:

  1. Swietny blog obserwuje i zapraszam czasami do siebie :)
    http://zasady-mody-jessica.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń